Zupełnie przypadkowo wpadł mi w ręce, tuż przed podróżą, "Śladami Cienia Wiatru - Przewodnik po Barcelonie". Oprócz zwykłego przewodnika, okazał się on cenną pomocą w odkrywaniu magicznych miejsc tego cudownego miasta.
Ale kilka niezbędnych faktów:
Primo: Do Barcelony NIE JEDZIEMY ZORGANIZOWANĄ GRUPĄ. Najlepiej indywidualnie, kupic bilet, zalatwic nocleg (w sieci jest pełno ogłoszeń - mieszkańcy wynajmują pokoje w swoich mieszkaniach - pomysł super, bo oprócz odkrycia, jak wyglądają prawdziwe mieszkania Barcelończyków, poznaje się przy okazji mnóstwo ludzi z całego świata - bezcenne kontakty, czasem też przyjaźnie).
Secundo: Przewodnik przewodnikiem, ale zdecydowanie polecam zgubienie się w Barcelonie. Po kilku dniach i tak miasto staje się całkiem przyjazne topograficznie, więc prawdziwe zgubienie się jest praktycznie niemożliwe, ale KONIECZNIE należy zwiedzić je na piechotę i pozwolić splątanym uliczkom poprowadzić się w nieznane. Przy okazji można zobaczyć prawdziwe perełki architektoniczne, kilka miłych knajpek i miłych zakątków.
Tertio: NIE PRZYJEZDZAMY W LIPCU I SIERPNIU. Ja niestety popełniłam ten błąd i w głównych punktach turystycznych po prostu płynęłam w tłumie ludzi. Rzeka głów, spoconych ciał, żar z nieba. Nic ciekawego. Podobno najlepszą porą jest wrzesien/maj. Moze kiedys uda mi sie to zweryfikowac.
A co poza tym?
Barcelona to niesamowite miejsce. Począwszy od niezliczonej ilosci zabytkow architektonicznych (klania się przede wszystkim mistrzostwo niejakiego A. Gaudiego), poprzez setki tysięcy wspaniałych knajpek, oferujących przepyszne tapas i (przede wszystkim) swiezutkie owoce morza, az po pelne uroku plaze - niby w miescie, a wystarczy pare przystankow metrem i od razu inny krajobraz - cieple morze, goracy piasek (niby sztuczny, ale zawsze to piasek). Pogoda idealna, ceny - przy odpowiednim podejsciu - umiarkowane. Porzadny obiad (np. paella ze swiezutkimi frutti di mare) to wydatek ok 10/12 euro. Piwko - maksymalnie 3. Dzban sangrii - ok 7 euro.
Kto oszczedza - co rusz supermarkety, oferujace tanie produkty.
Jedynym minusem dla mnie, ale moze przez ten tydzien zle trafilam, byli mieszkancy. Nieuprzejmi, niemili, ignorujacy angielski (notorycznie odpowaidali po katalonsku), brak jakiejkolwiek nici porozumienia. Tlumacze to sobie tym,ze gdybym mieszkala w miescie z setkami turystow przewijajacych sie non stop po ulicach, robiacych zdjecia, pytajacych o droge itp itd, to tez by mnie szlag trafil i bylabym opryskliwa :)
Poza tym wrazenia niezapomniane, wielkie zadowolenie. To byl zdecydowanie dobry wybor ta Barcelona :)