Urocze miateczko, ale za bardzo ostatnio skomercjalizowane. Pierszy raz byłam tam sto lat teu, na przełomie stycznia i lutego. Wiało, padał deszcz, na ulicach leżał resztki śniegu. I ŻYWEJ DUSZY DOOKOŁA. Wtedy poczułam magię. Te urocze uliczki, piękne budynki i ta cisza. I koty przebiegające po ulicy. W ubiegłym roku w sierpniu trafiłam tam znowu. Po godzinie uciekłam z krzykiem - tłumy, tłumy i jeszcze raz tłumy. Wszędzie samochody, na każdym rogu przekuki próbujące wcisnąć jakiś badziew albo Cyganki chcące powróżyć. Nigdy więcej. Przynajmniej nie w sezonie...