Bajka. Najchętniej zostałabym tam dłużej, zamiast wracać do pochmurnego Agadiru.
Pomijając wszechogarniający, oblepiający całe ciało, niemiłosierny upał, wszystko inne pozostawiło mnie w głębokim zachwycie :)
Po pierwsze Ogrody Majorelle należące do niedawno zmarłego Yves Saint Laurenta - jaksrawe kolory, bujna roślinność, a wszystko tak idealnie skomponowane, że aż słów czasami brakuje. Słynny Djemaa El Fna, ożywający wieczorem, kuszący zapachami tysiąca przypraw, chłodzącym sokiem ze świeżo wyciśniętych pomarańczy, najdziwniejszymi potrawami, kuglarzami, grajkami i zaklinaczami węży. Suki z tysiącem malutkich sklepików (targowanie obowiązkowe - blondwlosa bratanica nad wyraz się przydala ;) )... itp itd Szkoda pisac, trzeba zobaczyć i basta!